Czy warto kupić The C64 Mini? Recenzja konsolki

W ostatnich latach producenci elektroniki mocno grają na sentymencie starszych graczy i wykorzystują modę na retro granie. Owocem tych trendów jest między innymi konsolka The C64 Mini, czyli urządzenie pozwalające pograć w klasyczne tytuły z kultowego Commodore 64. Czy warto sięgnąć po ten gadżet?

Ten artykuł w zasadzie nie jest recenzją The C64 Mini, ponieważ nie będę się zagłębiać we wszystkie techniczne niuanse. Zamiast tego sprawdziłem konsolkę pod kątem czysto użytkowych kwestii. No i sprawy najważniejszej, czyli ewentualnej radości jaką może dać osobom wychowanym na Commodore 64. Zapraszam do lektury!

Co oferuje The C64 Mini?

Na wstępie warto powiedzieć co w ogóle dostaniemy sięgając po The C64 Mini. W naprawdę fantastycznie wyglądającym pudełku mieści się konsola z joystickiem. Co do pudełka to właściwe opakowanie jest zakryte papierową warstwą mającą na sobie nadruki z nazwą urządzenia, informacjami i screenami z gier. Wygląda niczym produkt z chińskiego bazarku, ale po zdjęciu okładki dostajemy granatowe, minimalistyczne pudło prezentujące się faktycznie jak produkt premium. Wiele osób to w ogóle oleje, ale uważam, że jest to detal wart podkreślenia.

Sama konsolka jest od strony designu miniaturową wersją pierwszego Commodore 64, więc może się trochę różnić od tego co pamiętacie z dzieciństwa jeżeli posiadaliście późniejsze edycje komputera. W obudowie znalazł się port HDMI obsługujący obraz 720p z częstotliwością odświeżania 50 i 60 Hz. Oprócz tego mamy dwa USB A i jedno microUSB do zasilania. Joystick podłącza się przez jedno USB, a drugie może posłużyć do wpięcia pendrive'a lub klawiatury. No właśnie na obudowie nie ma fizycznej klawiatury, a jedynie atrapa. W końcu to co was zainteresuje to wbudowane gry, których znalazło się na pokładzie aż 64. Kompletną listę znajdziecie na stronie producenta The C64 Mini. W oficjalnej witrynie odnajdziecie także najnowszą wersję oprogramowania do aktualizacji.

Warto podkreślić, że urządzenie posiada wbudowany system BASIC, który ma wszystkie cechy i możliwości oryginału, a więc pozwala np. programować i zapisywać swoją pracę w pamięciach USB. Istotne też będzie dla was info, że w pudełku znajduje się przewód HDMI oraz USB do ładowania, ale ładowarki brakuje, więc musicie mieć do czego podpiąć konsolkę.

Design i wykonanie The C64 Mini

The C64 Mini prezentuje się wyśmienicie i nawet jeżeli posiadaliście inną wersję komputera to i tak zobaczycie w tym maleństwie kawałek swojego dzieciństwa. Projektanci zadbali o wiele detali, a takie szczegóły jak logo na kolorowym tle po prostu cieszą oko. To urządzenie będzie prawdziwą ozdobą pomieszczenia. Patrząc na gabaryty fizyczna klawiatura byłaby zwyczajnie nieporęczna i mało komfortowa w użyciu. Niemniej brak klawiszy generuje pewne problemy, o których później. Najważniejsze, że jakość wykonania konsolki stoi na najwyższym poziomie i tutaj nie czuć w powietrzu taniej chińszczyzny.

Nieco inaczej sprawa ma się z joystickiem. Co prawda materiały użyte do jego budowy wyglądają naprawdę dobrze, ale już praca drążka sprawia wrażenie, jakby kontroler miał się nam zaraz rozpaść w dłoniach. Na szczęście joysticki można kupować oddzielnie, a podobno spora część padów i joysticków USB działa bez problemu. Tutaj od razu informuję, że nie miałem okazji sprawdzić, a pad z Xbox Series X odmówił współpracy z The C64 Mini. Zwyczajnie nie został wykryty. Tak więc konsolka wygląda obłędnie, a joystick prezentuje się dobrze, ale sprawia wrażenie bardzo kruchego w użyciu.

Wrażenia z zabawy z The C64 Mini

Zacznijmy od kontrolera, który będzie odebrany bardzo różnie. O tym, że jest mało precyzyjny i raczej sprawia wrażenie kruchego już pisłem. Natomiast postawiono na drążek z przyciskami w podstawie, co nie każdemu się spodoba i ja jestem w tym gronie. Tak wiem, że to oryginalny kształt, ale wychowałem się na joystickach ze spustem w drążku i jakoś mi na takich wygodniej grać. Dodajmy jeszcze brak przyssawek, co powoduje uciekanie kontrolera w trakcie grania. Na szczęście na joysticku znalazły się dodatkowe przyciski, które mają swoje wykorzystanie w obsłudze konsoli, o czym za chwilkę.

Na pokładzie zainstalowano 64 klasyczne gry. Jak to bywa w przypadku takich zestawów nikomu nie spodoba się wybór tytułów w pełni. Niemniej jest duża szansa, że traficie na gry swojego dzieciństwa. Dla mnie możliwość zagrania w takie pozycje, jak Robin of the Wood, czy Winter Games dosłownie wyciskała łzy radości z oczu. Niemniej jeżeli na liście nie ma waszych gier dzieciństwa to nic straconego. Twórcy The C64 Mini zapowiadali, że na ich urządzeniu będzie można odpalać romy gier i dotrzymali słowa.

Od premiery można było wgrać w pamięć konsoli jedną grę i ją odpalić. Nie będziemy się jednak zajmować tą metodą, ponieważ kilka miesięcy po premierze urządzenia udostępniono oficjalną aktualizację umożliwiającą odpalanie gier bezpośrednio z pamięci USB. Pliki instalacyjne aktualizacji należy pobrać z oficjalnej strony i wrzucić na pendrive, po czym odpalić na konsoli. Po instalacji będziecie mogli wrzucić wszystkie romy gier na pamięć USB i po jej podpięciu przeszukiwać dysk i uruchamiać wybrane pliki.

The C64 Mini pozwala nam na regulację ustawień obrazu pomiędzy różnymi formatami obrazu, filtrami CRT i symulacją ustawień PAL i NTSC. Bardzo miły dodatek dający możliwość poeksperymentowania i nadania sobie małego klimaciku retro. Gry po odpaleniu działają bardzo dobrze i nie odczułem żadnych opóźnień. Natomiast pojawia się pewien problem związany z brakiem fizycznej klawiatury. Zarówno część gier wbudowanych w konsolę, jak i spora część gier, które sami wgracie wymaga użycia klawiszy z klawiatury. W preinstalowanych pozycjach temat rozwiązano dodatkowymi przyciskami na joysticku i wirtualną klawiaturą. Niemniej wirtualna klawiatura po włączeniu zastępuje joystick, więc po odpaleniu gier wymagających do sterowania zarówno joysticka i klawiatury będziecie mieć pograne.

Tutaj rozwiązaniem może być klawiatura USB. Po podpięciu taniego Defendera Fobos GK-011 wszystko działało sprawnie, natomiast z Logitech MX Keys Mini konsola nie chciała współpracować. Co prawda urządzenie zostało wykryte, ale klawisze przypisały się tak, że nie sposób było używać klawiatury. Musicie mieć jednak na uwadze, że chcąc skorzystać z pendrive'a, joysticka i klawiatury zabraknie wam portów USB. Użytkownicy donoszą, że Logitech MX Keys Mini współpracuje z hubami USB, więc jest to problem do rozwiązania.

A jak wygląda kwestia odpalania romów? Tutaj bywa różnie, co zapewne zależy od samych romów. Większość gier jakie testowałem odpaliła bez problemów, ale znalazły się też takie, które po włączeniu menu już nie ruszały, a i takie, które w ogóle zastygały na pierwszej planszy. Niemniej zdecydowana większość działała poprawnie i jest spora szansa, że wasze tytuły dzieciństwa będą działać. Ogólnie siedzenie przed telewizorem z The C64 Mini to czysta przyjemność.

Czy warto sięgnąć po The C64 Mini?

To zależy! Wychowałem się na Commodore 64 i tak zostałem graczem, więc dla mnie posiadanie tej konsoli jest czystą przyjemnością i nostalgiczną bombą. Jeżeli wspominacie z łezką w oku czasy grania na C64 to ta konsola jest dla was stworzona. Tym bardziej, że obecnie można ją dorwać za cenę poniżej 200 zł. Aktualne ceny The C64 Mini możecie sprawdzić na Ceneo.pl. Jeżeli jesteście już zaprawionymi w boju retro graczami i macie w domu prawdziwą Commodore 64 to taki retro gadżet może być co najwyżej narzędziem do szybkiego zagrania w ulubione tytuły albo kolejną ozdobą regałów z kolekcją zabawek. Zapewne najbardziej cenicie sobie grę w oryginalne tytuły na telewizorze CRT.

Pozostaje jeszcze kwestia osób, które nie mają związku z Commodore 64 i ogólnie retro graniem, ale chciałyby spróbować. W takiej sytuacji wydaje mi się, że gry na The C64 Mini mogą się okazać trochę zbyt retro. Chodzi mi o minimalizm graficzny i nierzadko kosmiczny poziom trudności. Możliwe, że dla takich osób lepszym wyborem będzie już chociażby Amiga 500 Mini.

Niemniej jeżeli marzy wam się zagranie dziś w gry z Commodore 64 to moim zdaniem The C64 Mini będzie wyborem idealnym. Ja osobiście nie żałuję zakupu i każde odpalenie konsolki jest okraszone zastrzykiem wspaniałych wspomnień z dzieciństwa. Sama konsola działa świetnie, a o ewentualnych niedogodnościach pisałem powyżej. Zresztą kwestię braku klawiatury można ominąć kupując pełnowymiarowe The C64, czyli dużą wersję omawianej zabawki.

Daj znać o nas znajomym

Gdzie wyrzucić elektrośmieci?

Skoro jesteś na tej stronie to prawdopodobnie otacza cię cała masa sprzętów elektrycznych i elektronicznych. Smartfony, tablety, telewizory, komputery, zegarki, pralki i inne urządzenia zasilane prądem są nieodzownym elementem naszego życia. Kiedy tylko się zepsują, albo znudzą bierzemy je i wyrzucamy do śmieci... No właśnie nie! Wyrzucenie tzw. elektrośmieci do kosza lub co gorsza do lasu bądź innego rowu może cię kosztować nawet 5 tys. zł grzywny!

Kwestię elektrośmieci reguluje ustawa z dnia 29 lipca 2005 roku o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (Dz.U. z 2005r. Nr 180, poz. 1495 tj.). Określa ona kwestie postepowania ze zużytą elektroniką. Tej nie możemy wyrzucać na śmietnik, ponieważ jest to niebezpieczne i szkodliwe dla środowiska. Postanowiliśmy przybliżyć ten temat osobom, które nie wiedzą jak postępować z np. smartfonem, który swoje najlepsze dni ma dawno za sobą.

 

Gdzie można oddać elektrośmieci?

 

Skoro nie mogę wynieść lodówki do śmietnika, to co mam sobie z nią zrobić? Tutaj z pomocą przychodzą różne rozwiązania przewidziane w przepisach. Użytkownicy sprzętów elektronicznych mogą się pozbyć zużytych urządzeń w specjalnych punktach lub w sklepach z nowym sprzętem elektronicznym. Warto zaint

Rogogon Węgierski z LEGO

Zestawy LEGO Harry Potter mają różne oblicza i pozwalają graczom nie tylko odtworzyć szkołę magii, ale także konkretne sceny znane z filmów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby na regale rozgrywała się dynamiczna sekwencja z Turnieju Trójmagicznego. Zapraszamy na recenzję zestawu LEGO 76406 Rogogon Węgierski.

Rogogon Węgierski jest najgroźniejszym smokiem w Świecie Czarodziejów i jego udział w czwartej części filmu był niezwykle efektowny. W książce nie mieliśmy aż tak barwnej akcji, ale zestawy LEGO bazują na licencji filmowej i tak jest również w przypadku pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego. Jednak nie będę tu rozprawiać o różnicach między książkami i filmami z serii Harry Potter. Zamiast tego podzielę się wrażeniami z układania smoka i postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy warto po niego sięgnąć?

 

Co znajdziemy w zestawie LEGO 76406 Rogogon Węgierski?

 

Warto zacząć od tego, co w ogóle pozwala nam złożyć zestaw z Rogogonem Węgierskim. Oczywistym jest to, że finalnie powstanie smok znany z ekranu filmowej adaptacji książki Harry Potter i Czary Ognia. To bardzo istotna informacja, ponieważ magiczny gad jest w większości brązowy tak, jak jego filmowy odpowiednik. Książkowy smok budził grozę między

Defender Fobos GK-011 - recenzja

Jaką tanią klawiaturę mechaniczną 60% wybrać? Takie pytanie pojawiło się jakiś czas temu w mojej głowie. Szukałem bowiem peryferium do pisania oraz sporadycznego grania. Wśród różnych ofert często pojawiał się jeden model i dziś chciałbym wam o nim opowiedzieć. Zapraszam na recenzję klawiatury Defender Fobos GK-011.

Zacznijmy od tego, dlaczego sięgnąłem po klawiaturę mechaniczną. Otóż konfigurując komputer kuzyna miałem okazję trochę poklikać na mechaniku i doszedłem do wniosku, że może by mi się na takiej klawiaturze dobrze pisało. Na co dzień pracuję na modelu Logitech MX Keys Mini, czyli nisko profilowej klawiaturze, która spisuje się naprawdę fantastycznie. Mimo wszystko to klikanie mechanika było kuszące. Nie chciałem jednak sprawdzać na drogim urządzeniu, czy mi spasuje czy nie. No i tak właśnie po krótkich poszukiwaniach wybrałem model Defender Fobos GK-011. Spełniał wszystkie wymogi, czyli posiadał mechaniczne przełączniki, podświetlenie i miał format 60%. Na papierze wszystko czego potrzebowałem. Czy w praktyce też nie pozostawił nic do życzenia? Zapraszam do lektury!

Co musisz wiedzieć o klawiaturze Defender Fobos GK-011?

Defender Fobos GK-011 jest modelem bezprzewodowym w formacie 60% i posiada 61 klawiszy. Klawiatura nie korzysta z bloku

LEGO Technic Monster Mutt Dalmatian 42150 - recenzja i przegląd serii

Amerykanom nie można odmówić umiejętności zabawy motoryzacją. Ich serie wyścigowe zaliczają się do najbardziej widowiskowych. Wystarczy wspomnieć o zawodach Monster Jam, które doczekały się swoich własnych zestawów klocków. Zapraszamy na recenzję LEGO Technic Monster Jam Monster Mutt Dalmatian 42150 i bliższe spojrzenie na serię.

LEGO Technic Monster Jam Monster Mutt Dalmatian 42150 jest jednym z modeli dostępnych w ramach licencjonowanej serii poświęconej mistrzostwom monster trucków. Dzięki uprzejmości sieci księgarni TaniaKsiazka.pl mogliśmy sprawdzić ciężarówkę wzorowaną na dalmatyńczyku. Postanowiliśmy nie tylko zrecenzować ten model, ale także przybliżyć całą serię, która jest świetna na początek przygody z LEGO Technic. Niska cena i ciekawe rozwiązania konstrukcyjne pozwalają na zapoznanie się z tym systemem klocków, a do tego monster trucki mają całkiem niezły potencjał bawialny.

Czym jest seria Monster Jam?

Monster Jam jest serią zawodów organizowanych w USA, chociaż zdarzają się imprezy sygnowane nazwą serii w innych zakątkach świata. Przykładem mógł być event Orlen Monster Jam zorganizowany w 2009 roku w Polsce. W ramach zawodów rozgrywa się dwie dyscypliny. Jedna to prawie klasyczny wyścig, ponieważ odbywa się on

Drewniane Bugatti Centodieci - imponująca replika

Bugatti Centodieci z drewna? Czemu nie? Jeżeli jesteś zdolnym stolarzem, a przy tym pasjonujesz się motoryzacją to taki projekt jest czystą przyjemnością. Udowadnia to Trương Văn Đạo prowadzący kanał ND - Woodworking Art.

Stolarz z Azji zasłynął z niezwykłych projektów, a w tym z drewnianych modeli samochodów. Najpierw tworzył niewielkie modele o fantastycznym poziomie szczegółowości, ale ostatnio zdecydował się na nieco większą skalę. Nadal nie jest to 1:1, ale mimo to Bugatti Centodieci w rozmiarze dziecięcym robi wrażenie. Tym bardziej, że to drewniane hiperauto naprawdę jeździ.

Drewniane Bugatti Centodieci - imponująca maszyna dla dziecka.

Ten zdolny stolarz wykorzystuje do swoich dzieł piłę do drewna oraz dłuta. Niemal wszystkie elementy miniaturowego hiperauta zostały wykonane z drewna. Całe wnętrze, koła i karoseria to drewniane elementy. Jedynie oświetlenie i napęd są z innych materiałów, co jest w sumie oczywiste.

Najważniejsze jest właśnie to, że gotowy samochód jeździ! Syn tego stolarza ma szczęście. Można powiedzieć, że jest jedenastą osobą na świecie posiadającą Bugatti Centodieci. Co prawda takie mniejsze, ale i tak znalazł się w elitarnym gronie. Napomnijmy bowiem, że powstało 10 egzemplarzy, a każdy z nich to koszt minimum 8 mln euro. Co cieka

Renault R5 - elektryczny koncept inspirowany klasykiem

Renault serii 5 jest prawdziwą ikoną francuskiej motoryzacji, a zawdzięcza to między innymi wersji 5 Turbo i jej rajdowym sukcesom. Mały potwór na kołach pożerał asfalt i to właśnie on ma posłużyć jako symbol wejścia marki w nową erę. Niestety nie chodzi o erę mocnych i niedrogich samochodów sportowych, ale o czasy alternatywnych źródeł napędu, rozbudowanej elektroniki i usług mobilnych. Nowe Renault R5 jest elektrycznym konceptem zwiastującym niedaleką przyszłość.

Nowa strategia marki nazwana "Renaulution" jest owocem prac Luca de Meo, pełniącego rolę szefa firmy od początku 2020 roku. Renault pod wodzą nowego kapitana ma śmiało wkroczyć w nową erę. Przedstawione plany obejmują najbliższe 5 lat.

Renaulution - nowa strategia marki Renault

Marka planuje agresywną zmianę w polityce wykorzystania konwencjonalnych napędów. Przede wszystkim zostaną zintensyfikowane działania mające wpłynąć na rozwój elektromobilności. Z oferty mają zniknąć silniki diesla, które pozostaną domeną jedynie pojazdów dostawczych.

Francuzi chcą

Nintendo Switch - gry na początek

Jesteś świeżym użytkownikiem Nintendo Switch i zastanawiasz się po jakie gry sięgnąć w pierwszej kolejności? Na tę hybrydową konsole powstało wiele naprawdę dobrych tytułów i każdy gracz wskaże inne pozycje na start. My wybraliśmy 7 gier na Switcha, które przede wszystkim pozwolą poznać kluczowe marki i możliwości konsoli.

Nasza lista jest oczywiście bardzo subiektywna i częściowo staraliśmy się ją oprzeć o to, jak dane gry oceniają grający. Skupiliśmy się na markach będących ekskluzywnymi dla Nintendo. W końcu nie po to sięga się po Switcha, aby grać w tytuły multiplatformowe. Trzeba jednak przyznać, że takie gry jak Hades, czy Celeste świetnie się nadają na pstryczka. Mimo to, jak wchodzić w świat Nintendo to z przytupem. Na wstępie musimy też podkreślić, że zdajemy sobie sprawę z wysokich cen gier Nintendo. Chociaż bardziej poprawne jest stwierdzenie, że nie tyle są drogie na premierę, co nie tanieją po niej, a nawet na promocjach ich ceny lawirują wokół 200 zł. Plus tej sytuacji jest taki, że w przypadku kiedy gra się nie spodoba to można ją odsprzedać odzyskując niemal całość zainwestowanej kwoty. No ale bez przeciągania oto nasze TOP 7 gier na początek z Nintendo Switch!

Mario Kart 8 Deluxe – najlepsza gra wyścigowa na Switcha

O tym, że w zes

Kanadyjczyk zebrał 24 auta z Szybkich i Wściekłych

Saga "Szybkich i Wściekłych" dawno odleciała od tematów motoryzacji i nielegalnych wyścigów samochodowych, ale ciągle posiada bardzo dużą grupę fanów. Niektórzy z nich zrobią wiele, aby mieć gadżety związane z ukochaną franczyzą. Czasem oznacza to samochody modyfikowane na modłę filmowych pojazdów. Pewien Kanadyjczyk poszedł o krok dalej i zbudował prawdziwą kolekcję replik samochodów ze srebrnego ekranu. W garażu pasjonata znalazły się 24 wyjątkowe maszyny.

"Fast and Furious" zadebiutowało w 2001 roku i do dziś seria ma się bardzo dobrze. Doczekała się nie tylko kilku kolejnych odsłon, ale w planach są kolejne części oraz spin-offy. Do tego na rynek trafiły różne gry, projekty oraz inne gadżety związane z marką. O ile pierwsze części faktycznie były kierowane do fanów motoryzacji to już kolejne przypominają skrzyżowanie filmów akcji z solidnym sci-fi, fantasy oraz innymi bajkami. Twórcy dawno porzucili korzenie oraz prawa fizyki. Tak czy inaczej na ekranie nadal pojawiają się fantastyczne motoryzacyjne perełki.

Mitsuoka Buddy - zderzenie RAV4 z amerykańskim retro

Nie od dziś wiemy, że Japończycy potrafią być szaleni. Widać to w wielu aspektach, a jednym z nich jest motoryzacja. Inżynierowie z Kraju Kwitnącej Wiśni potrafią zaskakiwać nietuzinkowymi rozwiązaniami, a projektanci wiele razy szokowali formą samochodów. Idealnym przykładem tego japońskiego szaleństwa motoryzacyjnego jest marka Mitsuoka i jej ostatni model Buddy. Co powiecie na nowoczesnego SUVa bazującego na popularnej Toyocie RAV4 i nawiązującego do amerykańskich modeli z lat 80-tych? Powiecie, że to się nie może udać, a jednak się udało.

Mitsuoka Buddy została zaprezentowana pięć tygodni temu, jako cyfrowa wizja. Kilka dni temu pokazano pierwsze prototypy i uruchomiono sprzedaż. Cały nakład liczący 200 egzemplarzy rozszedł się w cztery dni. Powiecie, że to mało aut i nietrudno było o szybkie wyprzedanie całej produkcji. Niby tak, ale w przypadku tej marki sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.

Mitsuoka Buddy - design retro w amerykańskim stylu

Trzeba przyznać, że ktoś za wielkim oceanem nieźle popłyną w fantazji. Firma co prawda nie przyznała oficjalnie, że Mitsuoka Buddy bazuje na najnowszej Toyocie RAV4, ale wystarczy spojrzeć na bok SUVa oraz charakterystyczne nadkola. Nie wiadomo jednak, jakie zajdą zmiany technologiczne. Wiemy za to co się zmieni w wyglądzie i o matko tu się dzieje.

Projektanci post

Toyota Corolla w wersji Touring Sports

Toyota Corolla Touring Sports została pokazana na pierwszych fotografiach. Nim jednak przejdziemy do omówienia zwróćmy uwagę na fakt, że nowa Corolla będzie dostępna globalnie i zastąpi na rynku Aurisa.

Japoński producent zdecydował się przywrócić kompaktowemu modelowi legendarną nazwę. Tak więc od rynkowej premiery Corolli z rynku oficjalnie zniknie Auris. Tak więc powróćmy do kombi na bazie najnowszego kompaktowego modelu marki.

Toyota Corolla Touring Sports w większości przypomina hatchbacka. Główną różnicą jest dłuższy tył z bardziej przestronnym kuperkiem. Producent chwali się, że rozstaw osi wynoszący 2700 mm zapewni najwięcej przestrzeni dla pasażerów w klasie. Bagażnik zaoferuje pojemność 598 litrów, co wypada całkiem nieźle.

Co ważne podobnie jak hatchback tak i kombi sprawia wrażenie bardzo dynamicznego i ładnego pojazdu. Za projekt odpowiada studio designerskie Toyoty z Belgii. W ten sposób auto ma być podporządkowane głównie trendom panującym na Starym Kontynencie.

Toyota Corolla Touring Sports zaadaptuje prawdopodobnie opcje napędowe z hatchbacka. A to oznacza całkowity brak silnik&oacut

Zobacz wszystkie

Masz pomysł na udoskonalenie Piwnicy? Podziel się!

Musimy o tym napisać! Tego Ci u nas brakuje! Daj znać, co chcesz znaleźć na Piwnicy.